Jeden dzień z życia

Data publikacji: kwiecień 2015

Ranek. Kogo jeszcze budzi mechaniczny budzik? Przepraszam, pytanie retoryczne. Oczywiście, że ustawiony przez nas dzień wcześniej smartfon robi to za niego imitując znany, choć niekoniecznie lubiany przez nas dźwięk. Wstajemy…O nie, najpierw sprawdzamy Facebooka. Kto z bliższych lub dalszych znajomych uzewnętrznił się na tablicy? Jeden ruch palcem i przed naszymi oczyma przewija się ciąg literek i obrazów. Po szybkim przeglądzie prywatnego profilu jesteśmy gotowi, aby wstać. To pierwsza z naturalnych czynności, choć powstaje pytanie czy to, co robiliśmy chwilę wcześniej ze smartfonem nie weszło nam już tak bardzo w krew, że jest dla nas rutyną? Nieważne. Praca czeka. W drodze poranny przegląd prasy na tablecie lub innym ustrojstwie mobilnym. No chyba, że prowadzimy…Ale skądś przecież muszą się brać te stłuczki, aby blacharze mieli robotę… W pracy włączamy komputer i od razu zanurzamy się w mailach i stronach internetowych. Nasz pulpit jest równie kolorowy i pełen życia niczym Wielka Rafa Koralowa w Australii. Pracujemy, no może nie zawsze i do końca. Czasami ćwierkniemy, na chwilkę fejsbunio, ale poza tym wszystko służbowo! Zbliża się godzina wyjścia z Mordoru. Jest. Do startu gotowi…i już nas nie ma. Ale, ale - trzeba jeszcze zrobić zakupy, więc najbliżej i najszybciej chyba jak zwykle do galerii handlowej. Na miejscu witają nas radosnymi rabatami monitory na filarach i przy ruchomych schodach; filuternie mrugające infokioski oraz ogromna ściana wideo z promocją nowego modelu samochodu. Ufff. Trzeba chwilę odpocząć. W końcu nic się nie dzieje. Smartfon. Zobaczmy więc co się dzieje, albo nie - idźmy już do domu. Korek. Życie. Dom. Trochę odpoczynku. Nasza konsola już na nas czeka. Chwilka gamingu i zobaczmy, co w telewizji. Co, już 23.30!? Rany, toaleta, fejsbunio, Instagram, Pinterest, nastawiamy budzik i spać. Ranek.
Tak mogą, ale nie muszą wygląd 24 godziny z życia współczesnego człowieka. Faktem jest, że funkcjonowanie w świecie docierającej do nas wielokanałowo lawiny informacji może być wyzwaniem. Z reguły nowoczesne technologie takie jak Digital Signage w handlu czy przestrzeni publicznej, o których szeroko piszemy w tym wydaniu, powinny nam to życie ułatwiać. Choć nie zawsze tak jest. A’propos ułatwień, to takowym
z pewnością jest zestawienie i mapa dystrybutorów urządzeń do druku wielkoformatowego na stronie 32. Nie ukrywam, że z prawdziwą przyjemnością zapraszam do zapoznania się z drukowanym, a nie
cyfrowym wydaniem, zachęcając do osobistego przewrócenia kolejnych kartek papieru – prawdziwego, nie elektronicznego.


dr Łukasz Mikołajczak

 

 

« poprzedni   |   następny » « wróć

Komentarz miesiąca

Małe kroczki dla wspólnego dobra

Obecne czasy stają się coraz bardziej burzliwe i niespokojne. W takiej epoce także komunikacja wizualna staje w obliczu sytuacji, w której powinna za każdym razem od nowa przemyśliwać swoją rolę, by dążyć do ulepszenia świata. Zdaję sobie w pełni sprawę z naiwności tego postulatu, lecz mimo wszystko sądzę, że pozostaje on ważny, a może wręcz kluczowy. Z najnowszego numeru VISUAL COMMUNICATION, dowiecie się zatem między innymi....

Reklama