Powtóka z op-artu

Data publikacji: kwiecień 2015

Jeżeli zapytamy kogokolwiek, jaki kolor najbardziej przyciąga uwagę, to intuicyjnie pewnie odpowie, że czerwony. Prosty przykład, który dowodzi słuszności teorii wpływu barwy na nasze postrzeganie. Stąd też tak niebagatelną rolę ma kwestia zarządzania tym narzędziem wizualnym, a więc color management.

 

Katarzyna Owczarek

 

Izaak Newton w XVII wieku przeprowadził za pomocą pryzmatu serię eksperymentów, którą dowiódł, że kolory nie są mieszaniną światła i ciemności. Dwieście lat później odkryciem Newtona zainteresował się Tomasz Young, angielski geniusz, który położył podwaliny pod falową teorię światła. Natomiast Geoff Wolfe z firmy Kodak przedstawił na konferencji w 2011 roku przestrzeń barwną ProPhoto RGB – jej gamut zawiera kolory niedostrzegalne ludzkim okiem tzw. imaginary colours. Nie sposób nie mówić o sukcesie, jaki w ciągu czterech setek lat został odniesiony w kwestii zrozumienia natury barwy i koloru. Jak jednak wykorzystujemy wnioski płynące z tej wiedzy w komunikacji wizualnej?

 

 

Po pierwsze ICC!

Fotografie są komponentami, które często wykorzystuje się podczas kreowania komercyjnego  contentu. Odpowiednie zarządzanie barwą w materiałach zawierających zdjęcia opiera się na tych samych zasadach, co efektywny color management w obróbce zdjęć.

Fotografia cyfrowa to plik, w którym informacje o kolorach zostają zapisane w postaci zerojedynkowego kodu. Zdjęcia przygotowane do profesjonalnej obróbki posiadają jednak oprócz tej zaszyfrowanej wiadomości o obrazie również przypisany profil ICC, który umożliwia przełożenie przestrzeni barwnej urządzenia wejściowego (np. aparatu, skanera) na kolejne (np. monitor, drukarkę, ekran). Ujmując sprawę jak najprościej - profil ICC, to zbiór danych na temat tego, jak konkretne urządzenie wyświetla lub drukuje kolory. Największa bolączka prawidłowego odwzorowania kolorów w obróbce fotografii polega na tym, że różne urządzenia obsługują przestrzenie o różnej rozpiętości (gamuty). Aby umożliwić ich efektywną „współpracę” profile ICC pozwalają na dopasowanie gamutów za pomocą przestrzeni pośredniczącej (znanej jako CIE LAB). To tak jakby zamiast tłumaczyć zdanie z niemieckiego na polski najpierw wykonać tłumaczenie z niemieckiego za pomocą wyimaginowanego „Słownika Języka Ogólnego”, a dopiero potem zdanie złożone z wyrazów ze Słownika Języka Ogólnego przetłumaczyć na polski.

Błędy powstające na ekranie monitora, jak i na wydrukach są spowodowane brakiem ICC przypisanych do fotografii lub urządzeń. Dobrze skonfigurowane dane posiadamy wtedy, gdy wszystkie posiadają profil ICC. Dopiero, gdy na ekranie lub w druku pojawią się znaczne odchylenia, możemy korzystać z obróbki cyfrowej.

Profile ICC urządzeń wynikają ze specjalnych pomiarów. Można ich dokonywać samemu jednak wymagają one relatywnie dużych nakładów finansowych i sprzętu (spektrofotometru lub kolorymetru). Wiele firm zajmuje się obecnie kalibracją, a producenci urządzeń umieszczają na stronach internetowych pliki z profilami ICC (rozszerzenie .icc lub .icm) do swoich maszyn. W przypadku fotografii pliki .jgp i .tiff otrzymują informację o przestrzeni kolorystycznej w momencie powstania, natomiast profil .raw-u otrzymamy po wyeksportowaniu go do mapy bitowej. Pełną listę producentów, którzy wykorzystują profile ICC, znajdziemy na stronie Międzynarodowego Konsorcjum Kolorystycznego.

 

Kontrowersyjna konwersja

Rzecz jasna komunikacja wizualna, to nie tylko sama fotografia – grafika, logo, typografia… Każdy komponent zostanie przedstawiony za pomocą jakiegoś koloru.

Środowisko, w jakim człowiek widzi barwy to RBG, ponieważ w naszych oczach znajdują się czopki czułe na czerwień (red), niebieski (blue) i zielony (green). Twórcy oprogramowania do zarządzania kolorem starali się jak najbardziej rozszerzyć przestrzeń kolorystyczną urządzeń, aby znalazło się w niej jak najwięcej barw dostrzeganych przez człowieka.

Przestrzeń kolorystyczna komunikatów wizualnych w formie cyfrowej i drukowanej, to w istocie dwa różne punkty widzenia.

Wracając na moment do fotografii – warto zadbać o jak najszerszy gamut, jeżeli chcemy, aby wykorzystane zdjęcia odzwierciedlały wiernie content, np. wizerunek umieszczonego w reklamie produktu. Dotyczy to każdego etapu przygotowywania komunikatu wizualnego, ale wiąże się jednocześnie ze sporymi nakładami w odpowiedni sprzęt. Realizacje marketingowe w przestrzeni ProPhoto RGB są zatem swoistymi usługami premium. Kiedy jednak wiemy, że przeznaczeniem naszego materiału jest nie najwyższej jakości papier fotograficzny, a na przykład strona internetowa, wystarczający okazuje się gamut sRGB. Bardziej zaawansowane projekty, zgodnie z rynkową ofertą software’u, będą wykorzystywać przestrzeń AdobeRGB.

Wiele głosów daje się usłyszeć w dyskusji o przejściu z RGB na CMYK. Najbardziej bodaj znane twierdzenie w tej kwestii zakłada, że konwersja ta zawsze jest stratna i wiele kolorów po prostu… znika. O ile porzucimy na chwilę druk offsetowy, okaże się, że dzięki chlubie zaawansowanej myśli technicznej, nie musi tak być. Typowe urządzenia „wejściowe” czyli aparat fotograficzy i skaner, a także „następujący” po nich monitor pracują w oparciu o RGB. Jednak również maszyny do druku obecnie są wysokogamutowe – wszystko za sprawą rozszerzania środowiska CMYK o kolory dodatkowe. Bywa ich naprawdę dużo, przykłady to  Light magenta (Lm) czy Light cyan (Lc), pomarańczowy (O), zielony (G) czy fioletowy (V). Nie ma sensu mowa o uboższym CMYK-u, jeśli nasze urządzenie potrafi odwzorowywać barwy z RGB.

 

Mianownik dla perfekcjonistów

Rozważając temat zarządzania barwą w komunikacji wizualnej, nie sposób zapomnieć o systemie Pantone Goe. Zawiera on 2058 kolorów opisanych wartościami dla sRGB. Początkowo firma Pantone wdrażając projekt systemu, który nadałby spójność barwom wyświetlanym na ekranie monitora i w druku, spotkała się z pewnymi trudnościami. Pierwotnej wersji Pantone Goe zarzucano niekoherentność z którąkolwiek przestrzenią RGB oraz źle przypisane wartości poszczególnych odcieni. Obecnie poprawione próbniki systemu dostępne są także na polskim rynku.

Ciekawe zjawisko stanowi umieszczanie bibliotek kolorów w chmurach obliczeniowych. Decyduje się na to coraz więcej producentów zarówno oprogramowania jak i farb oraz tuszy – mamy do dyspozyycji Chromix Maxwell, GMG CoZone, Pantone Live, Colibri, ColorDrive… Idea chmury polega na umożliwieniu dostępu do bazy danych wszystkim włączonym w workflow. Dotyczy to zarówno grafików i projektantów w agencjach reklamowych, jak i znajdujących się po przeciwnych stronach procesu klienta i drukarnię. Wizualizowanie staje się dzięki temu bardziej…wyrafinowane.

 

Szczegóły robią różnicę

Dobre nawyki podczas realizowania projektów wizualnych dają się zaimplementować. Pamięć o detalach, które dotyczą każdego z etapów produkcyjnych, sprzyja w logiczny sposób efektywności. Color management ma w tym obszarze kilka „podpunktów do realizacji”. Należą do nich wspomniane profile ICC, kontrolowanie procesu i wykonywanie prób, odpowiednie oprogramowanie, świadomość wykorzystywanych substratów/nośników oraz stały kontakt z klientem, dostarczającym nam odpowiednie pliki.

Powstaje obecnie wiele standardów dla zarządzania kolorem. Mówiąc o nich można wymienić między innymi normy ISO, które określają np. jakie są optymalne warunki do przeprowadzania pomiaru spektrofotometrycznego i kalibracji. Jeżeli przewidujemy w workflow wykonywanie proofów, praca nad przygotowaniem kontentu będzie dobrze zabezpieczona. Profesjonalnie podchodzący do współpracy klienci będą świadomi kosztów proofingu, tak samo jak efektów zarządzania kolorem przez system operacyjny. Czy komunikat w okienku programu graficznego i na podglądzie wygląda jakoś inaczej? Z drugiej strony, jak funkcjonuje RIP?

To prawda, że łamie się tendencje do stereotypowego łączenia kolorów. Niebieski z zielonym nie dziwi nikogo, magenta z szarościami wygląda po prostu dobrze (przykład: logo VISUAL COMMUNICATION). Długo można o zarządzaniu barwą pisać, jednak wniosek pozostaje identyczny: sięgajmy do właściwiej szuflady.

« poprzedni   |   następny » « wróć

Komentarz miesiąca

Małe kroczki dla wspólnego dobra

Obecne czasy stają się coraz bardziej burzliwe i niespokojne. W takiej epoce także komunikacja wizualna staje w obliczu sytuacji, w której powinna za każdym razem od nowa przemyśliwać swoją rolę, by dążyć do ulepszenia świata. Zdaję sobie w pełni sprawę z naiwności tego postulatu, lecz mimo wszystko sądzę, że pozostaje on ważny, a może wręcz kluczowy. Z najnowszego numeru VISUAL COMMUNICATION, dowiecie się zatem między innymi....

Reklama

Vavada casino Online kaszinó több ezer játékkal