Kalendarium

09-11.01.2024 · Viscom, Düsseldorf

30.01-02.02.2024 · RemaDays, Nadarzyn

30.01-02.02.2024 · ISE, Barcelona

19-22.03.2024 · FESPA, Monachium

03-05.09.2024 · Warsaw Print Tech Expo, Nadarzyn

Gospodarskie znaki czasu

Data publikacji: październik 2010

Cztery polskie miasta - Warszawa, Poznań, Gdańsk i Wrocław, gospodarze Euro 2012, zaprezentowały swoje znaki na tę okazję. I dobrze im tak. Co tu dużo gadać - zmierzamy do kiczu szybciej niż się zdawało.

 

Jeden z moich kolegów ironicznie zdefiniował nawet nową wykładnię "logo" jako „dowolny w formie i treści obraz bez sensu, funkcji czy jakiejkolwiek konotacji; niepowiązany logicznie, semantycznie ani estetycznie z tym, co symbolizuje; synonim tandety; słowa bliskoznaczne: bazgroł, bohomaz, kicz, nonsens."

W porównaniu ze znakiem samego Euro 2012, ludycznego i kontestowanego za nadmiar i ozdóbkowość cepeliadową, te nowe cztery znaki (no może poznański mniej),  dosięgnęły kolejnego poziomu wydobywczego, włażąc wprost w klipartową łobrazkowość. Te łobrazki szumnie zwane "logo" nic tak naprawdę nie mają z owym terminem, poza jedną rzeczą - pełnieniem jego funkcji. To takie p.o. logo. A jak wiadomo pełniący obowiązki nie musi nic poza pełnieniem.

 

Czytam na forach graficznych gromy, przekleństwa i utyskiwania na poziom polskiego dizajnu na zmianę z oskarżeniami o tego dizajnu deprecjonowanie - i zgadzam się z tym. Ale jest i druga strona medalu: kibice. I tu jest już nie tylko odwrotnie, ale i śmiesznie. A i daje to do myślenia projektantom i decydentom, wróć - powinno dawać. To co przez grafików zostało wypunktowane jako najgorsze – czyli owa klipartowość ludyczna w kiczowatym stylu - podoba się kibicom. Ale, uwaga, podoba się dlatego, że pozwala rozróżnić, jakie to miasta. Zatem Neptun, Syrenka i Most Grunwaldzki są wybierane jako najlepsze przez kibiców i dokładnie odwrotnie przez grafików oceniane jako najgorsze. Poznań ze swoim logo w opiniach grafików jest ciut lepszy od reszty miast, bo dostrzegają oni tu jakąś ideę i myślenie, ale na forach kibiców spada poniżej, bo najgorszy, nieczytelny, pojawiają się nawet skojarzenia z love parade.

 

Czy mam pretensje to kibiców o takie oceny? Raczej nie, bo taka jest rzeczywistość i gusta moderowane przez kicz w mediach, braki w kształceniu plastycznym i wyrabianiu gustów na poziomie szkoły podstawowej. Pretensje można mieć za to do decydentów, którzy miast trzymać jakiś poziom, idą pod publisię i to na dodatek tę jej część mniej wyrobioną estetycznie. Jednym słowem mamy badziew.

 

Czy warto rozdzierać szaty o jakieś tam znaczki? Może tak, bo to jednak również obejrzą ludzie spoza naszej wsi i zakodują sobie tą przaśność jako etykietkę Polski. A może nie warto, bo w końcu są ważniejsze rzeczy niż dizajn: dziura budżetowa, walki partyjnych kogutów, pytanie czy zdążymy wybudować kolejny kilometr drogi itp.

Dziwi mnie tylko jedno, a nie powinno, bo swoje lata mam: Wszyscy prezydenci miast są jednocześnie mecenasami sztuki wyższej - czy ręce im nie drżały z zażenowania, że trzymają taką prezentację? To pytanie szczególnie kieruję do prezydenta Dutkiewicza, tak z racji sentymentu do Wrocławia, jak i najgorszego - moim zdaniem i nie tylko - kliparta.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Foto:  2012.org.pl

« poprzedni   |   następny » « wróć

Komentarz miesiąca

Małe kroczki dla wspólnego dobra

Obecne czasy stają się coraz bardziej burzliwe i niespokojne. W takiej epoce także komunikacja wizualna staje w obliczu sytuacji, w której powinna za każdym razem od nowa przemyśliwać swoją rolę, by dążyć do ulepszenia świata. Zdaję sobie w pełni sprawę z naiwności tego postulatu, lecz mimo wszystko sądzę, że pozostaje on ważny, a może wręcz kluczowy. Z najnowszego numeru VISUAL COMMUNICATION, dowiecie się zatem między innymi....

Reklama