Nowe technologie a muzea (wyobraźni)

Data publikacji: listopad 2016

Pamięć jest zjawiskiem absolutnie ulotnym, a obrazy, które zapamiętujemy, stopniowo zacierają się w naszych wspomnieniach, mieszając się z wyobraźnią. Przeszłość – zarówno ta związana z naszym indywidualnym życiem, jak i ta poznawana na lekcjach historii i podczas wizyt w muzeach – jawi się nam najczęściej jako odległa i niedostępna. W dzisiejszych czasach nowe technologie umożliwiają nam jednak doświadczanie przeszłości na zupełnie innych zasadach niż jeszcze całkiem niedawno, gdy byliśmy skazani na obcowanie z niedostępnymi muzealnymi eksponatami umieszczonymi w zamkniętych gablotach. Obecnie wizyta w muzeum może wiązać się bowiem nie tylko ze „spotkaniem” z ludźmi żyjącymi w przeszłości, lecz również z „wczuciem się” w ich sytuację i warunki życia. Piszemy o tym fenomenie w niniejszym numerze VISUAL COMMUNICATION, który właśnie – Drodzy Czytelnicy – trafia do Waszych rąk. Dla mnie jako historyczki sztuki fenomen i potencjał multimediów w przestrzeniach muzealnych jest szczególnie intrygujący. Nowe technologie pozwalają wszak na „ożywienie” postaci, które żyły w dawnych epokach, i „przybliżenie” ich zwiedzającym. To tylko spektakularne efekciarstwo czy pogłębiona edukacja? A może przed muzeami w przyszłości nie ma innej drogi jak mariaż z digital signage, mappingiem itp.? Na fasadzie Muzeum Pana Tadeusza we Wrocławiu w nocy pojawia się mapping – placówka ta uchodzi za jedną z najnowocześniejszych w Polsce pod względem wyposażenia w sprzęt multimedialny. Romantyczny epos, jego autor i postacie wykreowane przez wieszcza są zatem wirtualnie kreowane na nowo, w relacji do oczekiwań dzisiejszych odbiorców. Kto dziś jeszcze z rozkoszą czyta „Pana Tadeusza”? Pewnie niewielu. Niewielu jest jednak także takich, którzy oprą się pokusie kontaktu z najnowocześniejszymi technologiami zastosowanymi w tym muzeum, służącymi nawiązaniu kontaktu pomiędzy odbiorcą z 2016 roku a eposem romantycznym pisanym w latach 1832-1834. Nowe technologie mogą być zatem pomostem, dzięki któremu wszystkimi zmysłami możemy doświadczać przeszłości. Każda muzealna narracja jest swego rodzaju storytellingiem, rozgrywanym w konkretnej przestrzeni, a nowe technologie mogą jedynie wzmocnić ów przekaz skrupulatnie zaplanowany prze kuratorów. Ekspozycja multimedialna, połączona z możliwością interakcji z odbiorcą, to już na całym świecie codzienność. Polskie instytucje kultury powoli również podążają w tym kierunku, co jest równoznaczne z zerwaniem z koncepcją muzeum-świątyni, jakże popularną w XIX wieku. Można dziś wirtualnie rekonstruować architekturę czy obiekty archeologiczne, a także za pomocą tomografii komputerowej skanować ciała – znalezione na przykład w popiołach Pompejów po wybuchu Wezuwiusza. Nęci mnie ta wizja, a jednocześnie odrobinę przeraża: czy coś bowiem pozostaje jeszcze dla naszej wyobraźni? Paradoksalnie może to „martwy” eksponat zatrzaśnięty pod szybą w muzealnej gablocie bardziej pobudzał naszą wyobraźnię niż idealnie odtworzone wirtualne środowisko i realia przeszłości

Marta Smolińska

 

« poprzedni   |   następny » « wróć

Komentarz miesiąca

Małe kroczki dla wspólnego dobra

Obecne czasy stają się coraz bardziej burzliwe i niespokojne. W takiej epoce także komunikacja wizualna staje w obliczu sytuacji, w której powinna za każdym razem od nowa przemyśliwać swoją rolę, by dążyć do ulepszenia świata. Zdaję sobie w pełni sprawę z naiwności tego postulatu, lecz mimo wszystko sądzę, że pozostaje on ważny, a może wręcz kluczowy. Z najnowszego numeru VISUAL COMMUNICATION, dowiecie się zatem między innymi....

Reklama